Blog

Dieta wegańska na trądzik? Czy stosując dietę wegańską móżna zadziałać przeciwtrądzikowo?

Dieta wegańska zyskuje coraz większą ilość zwolenników i pomimo iż kiedyś uchodziła za kontrowersyjną, dziś większość dietetyków i lekarzy zgodzi się, że dobrze zbilansowana dieta roślinna jest zdrowa i ma wiele zalet. Oczywiste jest, że pomaga zapobiegać chorobom układu krążenia, gdyż nie zawiera w ogóle cholesterolu. Jeśli obfituje w produkty nieprzetworzone i wysoką ilość warzyw czy owoców, może także redukować ryzyko niektórych nowotworów.

W dzisiejszym artykule przyjrzymy się jednak diecie wegańskiej pod kątem działania przeciwtrądzikowego, gdyż na serwisie YouTube można zauważyć wiele filmów, w których autorzy twierdzą, że dieta wegańska dosłownie uratowała ich przed pryszczami, a jeśli ktoś z was faktycznie boryka się z tą chorobą, może chcieć takiej diety spróbować, więc warto wpierw rozważyć, czy z naukowego punktu widzenia zbawienny wpływ diety wegańskiej na naszą skórę ma sens. Odpowiadając od razu na to pytanie, mogę rzec, że- to zależy! Jeśli dieta roślinna uwzględnia dużo kasz, warzyw, owoców, zdrowych, roślinnych źródeł kwasów omega-3 oraz cynku i selenu, niemal pewne jest, że u osoby bez nietolerancji pokarmowych przyniesie ogromną poprawę. Jeśli jednak składa się ze śmieciowego jedzenia- nie licz na cuda.

No dobrze, ale co właściwie jest takiego „innowacyjnego” w diecie opartej na roślinach, że można dzięki niej naturalnie wyleczyć trądzik?

Czy dieta wegańska ma działanie przeciwzapalne?

Stany zapalne odpowiadają za lwią część chorób, na które umierają dzisiaj ludzie. Mowa na przykład o chorobach układu krążenia, nowotworach, demencji, niewydolności organów, astmie czy przewlekłej, obturacyjnej chorobie płuc. Chronicznie utrzymujący się stan zapalny po prostu niszczy nasze tkanki.

Dla skóry też nie jest obojętny, bo czerwone, wypukłe punkty to nic innego, jak stan zapalny. Dieta wegańska wyklucza jeden z prozapalnych (powodujących zapalenia) składników żywności, czyli kwasy tłuszczowe nasycone. Większość ludzi spożywa ich niesamowitą ilość, a więc nic dziwnego, że zdecydowana większość (bo od 40 do 50 procent) umiera na choroby układu krążenia.

Z drugiej strony dieta roślinna jest niesamowicie bogata w najbardziej przeciwzapalne produkty, a zaliczamy do nich większość warzyw (szczególnie czerwoną cebulę, brokuły, kapustę, szpinak, kalafior, czosnek), większość owoców (na czele z jagodowymi, do których zaliczmy wiśnie, czereśnie, truskawki, maliny, borówkę czernicę (czarną jagodę), żurawinę, agrest, poziomki i porzeczki, a także cytrusami, czyli grejpfrutem, cytryną i pomarańczą), oliwę z oliwek, orzechy włoskie, siemię lniane, nasiona chia, czy nasiona konopi.

Błonnik w diecie wegańskiej

Moim zdaniem błonnik pokarmowy to najbardziej niedoceniana substancja w dzisiejszej dietetyce. Przyznajcie się, kto z was kontroluje, ile mniej więcej je błonnika codziennie i dba o to, by było to przynajmniej 40 gramów? Substancja ta nie tylko chroni nas przed nowotworami, zmniejsza absorpcję tłuszczu i spowalnia absorpcję cukru.

Przede wszystkim przyspiesza przemianę materii, o czym może słyszeliście w reklamach błonnika rozpuszczalnego na odchudzanie. Dzięki temu, że pokarm szybciej z nas wychodzi, ma mniej czasu na gnicie w naszych jelitach, a zatem nie wchłaniamy toksyn powstałych w procesie gnicia.

Przypuszcza się, że mięso, które ma wysoki potencjał prozapalny, bardzo szybko gnije wewnątrz nas (bo już w momencie zabicia zwierzęcia, a później krojenia go na kawałki, pakowania i tak dalej) bakterie gnilne działają na jego powierzchni. Lodówka spowalnia ten proces, ale nie zatrzymuje. Jakby tego było mało, mięso jest ciężkostrawne i spowalnia tym samym pracę układu trawiennego.

Błonnik działa zgoła odwrotnie, więc jeśli spojrzymy na dietę weganina, w której zamiast mięsa znajdziemy rośliny strączkowe, kasze, warzywa i orzechy, czyli najlepsze źródła błonnika, nie mamy złudzeń co do tego, że taka dieta jest po prostu zdrowsza. Wielu osobom się ten fakt nie spodoba, bo przywykli do jedzenia mięsa, ale pamiętajcie, że jeśli nie chcecie z niego zrezygnować, już samo ograniczenie będzie dobrym wyborem. Sugeruję maksymalnie dwie porcje na tydzień. Po miesiącu czy dwóch zobaczycie, jak funkcjonuje wasze ciało bez obciążania go mięsem i w zasadzie nie będziecie nawet chcieli jeść go zbyt dużo.

Dieta wegańska a korzystny wpływ na hormony.

Kiedyś wierzono, że soja wpływa niekorzystnie na gospodarkę hormonalną, bo zawiera związki chemiczne imitujące estrogen. Do tej pory na określenie tych związków używa się nazwy „fitoestrogeny”, czyli roślinne estrogeny. Jak się okazuje, lepsza nazwa to selektywne modulatory receptora estrogenowego (SERM), bo związki te nie działają na wszystkie receptory estrogenowe, a jak już działają, robią to od stu do nawet tysiąca razy słabiej, niż naturalny estrogen.

Z tego powodu soja może, nieco paradoksalnie, chronić nas przed naszym własnym estrogenem, bo gdy SERM przyłącza się do receptora, prawdziwy estrogen już nie może. Doskonale wiedzą o tym lekarze, którzy przepisują SERMy pacjentkom chorym na nowotwory hormonozależne, żeby spowolnić ich rozwój. Przykładem są nowotwory piersi, jajników czy sutka. W internecie jest dostępnych kilka badań, z których wynika, że picie mleka sojowego obniża znacząco szanse na zapadnięcie na takie nowotwory. Dla porównania- nabiał te szanse zwiększa.

Z korzystnych właściwości SERMów korzystają też… osoby używające sterydów anabolicznych! Sterydy ogromnie zwiększają ilość testosteronu we krwi, a organizm, chcąc się pozbyć nadmiaru, zmienia go w estrogen. Nadmiar estrogenu powoduje na przykład retencję wody, wahania nastroju czy ginekomastię u mężczyzn, więc fani dopingu stosują SERMy (najczęściej klomifen lub tamoksyfen), żeby blokować receptory. Sojowe SERMy działają rzecz jasna słabiej, ale nadal- są NIESAMOWICIE korzystne dla gospodarki hormonalnej.

Dobrze, ale co to ma wspólnego z trądzikiem? Estrogen, a raczej jego gigantyczne, zawyżone ilości produkowane w czasie dojrzewania są podstawową przyczyną trądziku. Zatem jedząc soję- chronimy się przed tym. Z drugiej strony- nabiał także jest bogaty w estrogeny- i to w te prawdziwe, działające na ludzkie receptory tak, jak nasze własne hormony. Picie dużych ilości mleka sprzyja zatem zmianom trądzikowym! Jeszcze gorszy jest ser, który w gruncie rzeczy jest skoncentrowanym mlekiem. To istna bomba hormonalna.

I oczywiście nie warto wierzyć mi na słowo, bo może sponsoruje mnie wegańskie lobby (żartuję, rzecz jasna), więc zachęcam was do samodzielnego poszukania informacji na ten temat- ale nie na stronach typu „prawdziwy facet kropka com, bo niestety większość osób prowadzących takie strony nie ma wykształcenia dietetycznego, a pisać teksty może każdy), a raczej w badaniach naukowych i metaanalizach. Nic nie stoi także na przeszkodzie, byście przeprowadzili na sobie eksperyment naukowy i na dwa, trzy tygodnie zamienili mleko krowie na sojowe, a ser z mleka wywalili z diety lub przynajmniej jedli ten wegański. Sami zobaczycie, co stanie się z waszą twarzą- będą to zmiany pozytywne, zapewniam was.

Czy dieta wegańska pomoga w trądziku?

Słowem podsumowania- niezależnie od tego, czy zgadzamy się z samą etyczną stroną weganizmu lub czy mamy świadomość tego, że ta dieta jest najkorzystniejsza dla klimatu, z jednym, jak sądzę, większość z nas się zgodzi- weganizm to bardzo zdrowa dieta. I jeśli jest właściwie zbilansowana, może służyć nam na lata. Trądzik jako choroba bardzo powszechna i zarazem niesamowicie poważna z punktu widzenia nastolatków, powinien być według mnie lepiej leczony- czyli od podstaw, za pomocą diety.

Owszem, obciążające wątrobę leki mogą dać świetny rezultat, ale czemu ludzie nie wolą spróbować czegoś zdrowszego, czyli po prostu czystej, roślinnej diety? Nie mam pojęcia, ale zachęcam was, abyście wy jej spróbowali, jeśli naprawdę męczy was trądzik lub inne problemy skórne, bo nic nie tracicie, a zyskacie sporo. Pamiętajcie jednak, że przepisane wam przez lekarza leki należy brać aż do ustąpienia objawów i nie warto ich odstawiać bez zgody tegoż lekarza. Niniejszy tekst ma jedynie charakter informacyjny i nie zastąpi porady u dermatologa!

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *